Co za impreza? Rodzinna! Świętowałyśmy 75-te urodziny naszej siostry Anny Marii. To w naszej "polskiej" Unii siostra wyjątkowa. To ona, rodowita Włoszka, prawie 20 lat temu przyjechała na misję do Polski. Przyjechała z błogosławieństwem Jan Pawła II i ... zupełną nieznajomością języka. Wyobraźcie sobie... Byłoby co opowiadać, ale to inna historia.
Takiej okazji do świętowania nie można było przepuścić, ale było wiadomo, że nasza jubilatka jako osoba skromna nie zgodzi się na nadawanie rozgłosu swoim urodzinom. Bo i po co? Dlatego siostry z drugiej polskiej wspólnoty w wielkiej konspiracji rozpoczęły przygotowania do przyjazdu do Krakowa. Efekt był taki, że w domu w Krakowie zorganizowałyśmy w domu Mszę świętą i obiad "składkowy".
Rodzina i przyjaciele nie zawiedli: ludzie przychodzili obładowani prezentami i czymś dobrym do jedzenia (bigos, sałatki, dwa torty i inne pyszości...).
Koniec końców, nawet się nie spodziewałyśmy, że to będzie tak uroczyście!!! A tym bardziej jubilatka, która o prawdziwej przyczynie całego zamieszania dowiedziała się oficjalnie na początku Mszy św. Bo ona początkowo wiedziała tylko to, że ksiądz z wikary z parafii "chciałby odprawić u nas Mszę w sobotę popołudniu". Była taka zażenowana... i śmieje się do dziś...

Kochani! Bóg Wam zapłać za wszystko, za życzliwość i zaangażowanie! A zwłaszcza za modlitwę.

Sabina

Jeden z urodzinowych prezentów: wazon na kwiaty z ręcznie namalowanym św. Dominikiem