Czas rekolekcji minął tak szybko... Zamierzałam zamieścić w blogu małą relację z tych dni, ale dostałyśmy tak piękne i obszerne świadectwo jednej z uczestniczek, że... nic dodać, nic ująć. Przytaczam je w całości, z tytułem włącznie:
Dwa dni minęły, rekolekcje się skończyły. Szkoda, że tak krótko.... Ale ten czas był wystarczający dla Pana, zdążył wiele mi powiedzieć:) Trzy siostry: Sabina, Agnieszka, Danuta, ojciec Marek, dwie Anie i ja. Dość kameralnie, co wcale nie znaczy, że źle. To relacja ja - uczeń i Chrystus - nauczyciel jest najważniejsza. W takim sensie rekolekcje można nazwać szkołą, gdy przychodzę słuchać mego Mistrza, Jego słów skierowanych bezpośrednio do mnie. Jak zajęcia indywidualne w szkole:) Oczywiście ma On też swoich pomocników, pośredników Jego słów. A czego Pan nauczył mnie w tym czasie?
Wezwał do poznawania Jego samego i drugiego człowieka przede wszystkim sercem, według Ducha, a nie tylko według ciała (por. 2 Kor 5,14-16). "Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie". Jak św. Dominik chcę, by moja modlitwa nie ograniczała się tylko do duszy, ale współgrała z ciałem. Bo modli się nie tylko część człowieka, ale on jako całość oddaje się Bogu. Dominik swoje życie przepełniał modlitwą, szukał czasu, by skierować kilka słów do Pana. Rozmawiał z Bogiem, albo o Bogu. Nawet lektura książki przechodziła u niego płynnie w modlitwę. I jego postawa stanowi dla mnie wyzwanie. Św.Paweł i Dominik byli w trakcie rekolekcji jednymi z tych pośredników słowa Pana. Rozważanie spotkania Pawła z Jezusem w drodze do Damaszku stało się dla mnie wezwaniem do ciągłego nawracania oczu, spojrzenia, by dostrzec światłość Boga w każdym człowieku, sytuacji, wydarzeniu, otaczającym mnie świecie. Poza tym Pan przypomniał mi apostołowaniu, świadczeniu o Nim i głoszeniu Ewangelii. Bo,jak pisze św. Paweł, wiara rodzi się ze słuchania, więc trzeba bym mówiła innym o Bogu, o Jego miłości. W czasie rekolekcji mogłam długo pozostawać w kaplicy i wsłuchiwać się w słowa Pana, wpatrywać się w Niego samego i być opromienianą Jego blaskiem i świętością, pochłaniać Jego Miłość. On patrzyła na mnie, a ja wpatrywałam się w Niego, zmieniał mnie, uczył pokory i swej ogromnej miłosiernej Miłości... I mówił o moim powołaniu... Dzięki wszystkim, dzięki którym mogłam przeżyć te rekolekcje i tym, którzy modlili się o wielkie owoce w tym czasie. Chwała Panu za wszystko! Z Bogiem Monika
PS W tekście jest mowa od dwu dniach rekolekcji, bo zaczęliśmy z opóźnieniem (trzy osoby z Krakowa dojechały dopiero w piątek wieczorem).
Zdjęć nie możemy opublikować z tego prostego powodu, że w modlitewnym skupieniu nawet nikomu nie przyszło do głowy, żeby je robić.
Trwajcie w łasce! :)
Sabina