Jestem wolontariuszką Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. W związku z tym w ostatnią niedzielę pomagałam w prowadzonym przez wolontariuszy parafialnym punkcie informacyjno-sklepikowym. W parafii pojawiłam się tylko na mój dyżur, bo miałam potem iść śpiewać na innej Mszy. Uklękłam blisko wyznaczonego mi miejsca przy głównym wejściu i byłam świadkiem sceny, która nie daje mi spokoju.
Msza dla dzieci. "Uczestniczy" w niej też około 70 osób zlokalizowanych przede mną i na schodach zewnętrznych, chociaż wewnątrz wielkiego parafialnego kościoła jest jeszcze wiele miejsc siedzących.
Klęczę..., śpiewam..., patrzę..., modlę się..., myślę...
Zadaję sobie retoryczne pytanie: czy ci ludzie zdają sobie sprawę, że biorą udział w wielkim cudzie? Większość z nich jest za ogromnym filarem, więc ani nie widzi ołtarza, ani nie słyszy dokładnie tego, co, dzieje się przy ołtarzu, ani nie odpowiada wyraźnie na słowa kapłana. Część opuszcza kościół już w trakcie udzielania Komunii św. Nikt z nich nie przystępuje do Komunii św...
Klęczę..., śpiewam..., odpowiadam na wezwania księdza..., modlę się...
Co jeszcze mogę zrobić, by ktoś - kto stoi w drzwiach kościoła nerwowo spoglądając na zegarek - pozwolił wejść do swojego życia żywemu Bogu obecnemu w Eucharystii?
*
Każdego dnia na milionach ołtarzy świata dokonuje się największy z cudów: przemiana zwykłego opłatka i zwykłego (dobrego!) wina w prawdziwe Ciało i Krew naszego Pana i Boga, Jezusa Chrystusa. Nic nie widać, a cud największy; Bóg dzięki wierze dostępny w całości.
Ale rozejrzyjmy się: czy w nas nie ma jakiegoś niedowiarstwa? Czy wokół nas nie ma takich, co nie wierzą? Może niekoniecznie apostatów, ale takich, którzy teoretycznie są katolikami, ale... Właśnie: "ale". Którzy są w Kościele i kościele tylko formalnie.
Jak możemy im pomóc?
Co możemy zrobić, by Bóg był poznany i ukochany?
*
Prośmy Ducha Św., aby otwierał nasze serca i oczy. Aby uzdalniał nas do bycia apostołami w szkole, w pracy, wśród znajomych. Czasem niewiele potrzeba, aby stać się dla kogoś świadkiem Boga żywego.
Pan (Bóg) jest z nami i chce nas do tego uzdalniać. Daje nam siebie, daje na Swoje Słowo. Czasem chce umacniać moją i Twoją wiarę przez cuda eucharystyczne, w których pokazuje naocznie i namacalnie, że On rzeczywiście JEST. Te cuda działy się i dzieją się, także dziś, na naszych oczach! Dawno temu w Lanciano, w Poznaniu; w naszych czasach w Buenos Aires (1996 rok), w Sokółce, w Legnicy...
Może dziś, w Uroczystość  Bożego Ciała, warto znaleźć chwilę czasu i przeczytać chociaż fragment wspaniałej i rzeczowo napisanej książki p. Henryka Bejdy, "Cud eucharystyczny", Rafael Kraków 2012 (opisuje między innymi to, co stało się w Sokółce i Poznaniu). Wydawca udostępnił całą książkę w formie elektronicznej - darmowy pdf do pobrania ze strony: http://media.rafael.pl/Cud_eucharystyczny.pdf 
Sabina