Agnes ma 44 lata i walczy z chorobą nowotworową. Wygląda na
to, że jest już na ostatniej prostej przed metą. Wczoraj lekarze powiedzieli, że
poza podawaniem środków przeciwbólowych nie mają już nic do zrobienia, ale: „módlcie
się, bo Bóg może wszystko”. Więc modlimy
się o łaski, których potrzebuje ona, jej rodzina..., jej wspólnota, jej duchowe
córki (jest mistrzynią dla najmłodszych sióstr, tzw. sióstr studentek). O łaskę uzdrowienia..., albo
łaskę dobrej śmierci.
Prosimy Was o wsparcie.
misjonarki szkoły
PS Aktualizacja posta.
Agnes odeszła do Pana 1 grudnia, w pierwszą niedzielę Adwentu. W pobliskiej katedrze właśnie biły dzwony przed pierwszą Mszą Świętą...
Znałyśmy się dość dobrze i jej odejście dało mi wiele do myślenia. Najbardziej to, że była jednocześnie zwyczajna i nadzwyczajna. Nadzwyczajna w swojej normalności. Chyba była taka, jaką Pan chciał ją mieć. (Siostry z Pakistanu napisały, że w czasie pogrzebu katedra była prawie pełna.)
A ty? Jaka jesteś? Jak żyjesz? Gdybyś teraz odeszła z tego świata, co powiedzieliby o tobie ci, którzy cię znają?Takie pytania zadaję samej sobie.
Ale może i tobie, czytelniku tego bloga, nie zaszkodziłoby ono?
Sabina