Ciekawe jest to, że wydaje się, że święci założyciele wcale nie chcieli nimi być.

To znaczy, nie chcieli być założycielami.

Po prostu było coś, co było ważne i co zaczynali robić; a potem przychodzili inni, żeby się przyłączyć: żeby pomóc, albo po prostu, żeby żyć razem; a potem, jak już tych innych było trochę więcej, to trzeba było się jakoś zorganizować… i tak to dalej szło. W przypadku Dominika – już ponad 800 lat.

Być może coś podobnego dotyczy naszego życia we wspólnocie: jest ona bardzo ważna, ale budujemy wspólnotę niejako „przy okazji”, kiedy razem modlimy się, pracujemy, rozmawiamy, robimy różne rzeczy… kiedy uczymy się znosić, akceptować i kochać wszystkie, niezależnie od mniej lub bardziej ważnych różnic… wtedy, nie wiadomo jak i kiedy, powstaje wspólnota.

Magda