Ogólnie rzecz biorąc dla mnie to był wspaniały czas! W telegraficznym skrócie opisałabym go tak:
  • wspólne próby chorału gregoriańskiego na Święta,
  • uroczysta liturgia,
  • 45 osób na obiedzie w Boże Narodzenie,
  • owoce z Indii i ciasto z Pakistanu na stole,
  • pieśni na Mszy w 5 językach
  • i śpiewanie kolęd chyba w ośmiu,
  • wymiana doświadczeń,
  • dłuuuuuugie rekreacje z opowieściami o życiu w poszczególnych krajach i wspólnotach...
  • A w międzyczasie próby do jasełek i same jasełka :)
Mówiąc krótko: doświadczenie wielkiego braterstwa, pomimo różnego wieku, pochodzenia, języka i koloru skóry.

Doświadczenie bycia w rodzinie.

Sabina

PS Ciasto z Pakistanu i owoce z Indii przywiozły do Rzymu nasze siostry, które przyjechały na wewnętrzną sesję formacyjną dla mistrzyń (=sióstr odpowiedzialnych za formację). Sesja odbyła się zaraz po świętach.
Hinduski wyjechały dziś rano, a Pakistanki zaczynają się pakować. Trzeba zacząć pisać listy do sióstr, które znam. ;)