Poszłyśmy do kina na „Podróż Wędrowca do świtu” (trzecia część „Kronik Narni” C. S. Lewisa).
Dosyć dużo w filmie zostało zmienione, tak że w pewnym momencie postanowiłam nie zastanawiać się nad tym „co tu się nie zgadza”, bo to mi psuło całą przyjemność oglądania filmu (w dodatku w trzech wymiarach – niesamowite!). Ogólnie o filmie można przeczytać na przykład tu: http://tygodnik.onet.pl/32,0,57571,zapach_boga,artykul.html.
Natomiast ja chciałabym napisać o elemencie wprowadzonym przez reżysera, który wydaje mi się interesujący (tzn. element, nie reżyser!). Otóż, bohaterowie płyną, by walczyć ze złem (Złem?), które stara się ich powstrzymać, wpływając na ich myśli („ktoś tu się bawi moim mózgiem” – jak mówi jedno z bohaterów). I za każdym razem, gdy to się dzieje, pojawia się zielonkawa mgła.
No więc pomyślałam, że to byłoby bardzo wygodne, gdyby każda pokusa była tak łatwa do zidentyfikowania; bo to jest zawsze pierwszy problem w wypadku pokus: zauważyć, że są pokusami... (chociaż bohaterom filmu wcale to nie pomaga, bo tej mgły nie zauważają).
Chociaż, prawdę mówiąc, zdarza się, że ktoś mi chce pomóc, zwracając mi uwagę, że coś robię źle. Logicznie byłoby podziękować i wyciągnąć wnioski, ale ja tego jeszcze nie umiem: z wielkim wysiłkiem udaje mi się ... nie obrazić.
Magda