Poszłyśmy dzisiaj na cmentarz w pobliskiej parafii, aby pomodlić się za zmarłych i skorzystać z daru odpustu zupełnego. Na cmentarzu było dużo ludzi, mnóstwo świec i kwiatów, Msza święta... i uroczysta procesja pokutna.
Teologiem to ja nie jestem, ale sobie pomyślałam, że chyba trochę nam ginie radosny wymiar dzisiejszej uroczystości. Zamiast „Dobry Jezu a nasz Panie...” miałam ochotę śpiewać:
„Oto są baranki młode,
oto ci, co zawołali Alleluja!”.

W końcu Ci nasi bracia w wierze, znani czy nie znani, są już na zawsze z Panem Bogiem!!! Znalazła w nich wspaniałe wypełnienie ta łaska, którą Bóg daje nam w Jezusie Chrystusie i którą wylewa na Kościół od dnia Zesłania Ducha Świętego.
Wszyscy święci Boży, módlcie się za nami!

W domu czekała na nas niespodzianka, oczekiwana, ale niespodzianka. Bardzo się wzruszyłyśmy, bo właśnie dzisiaj, w uroczystość Wszystkich Świętych, w pierwszą sobotę miesiąca, dokładnie w godzinie Miłosierdzia Pan Jezus zabrał do siebie jedną z naszych sióstr, Giuseppinę z Florencji. Jesteśmy pewne, że od razu posadził ją przy sobie, bo to taka święta kobieta, nawet sobie nie wyobrażacie.