Spotkałam Go wiele razy, szczególnie jako Papieża, Papieża - przyjaciela Matki Luigii Tincani, co sprawiało, że był On dla nas prawie osobistym przyjacielem. Wiedziałyśmy, że okazuje nam szacunek i doświadczyłyśmy tego wiele razy,w audiencjach udzielonych prawie prypadkowo, a przecież prowadzonych w atmosferze niemal rodzinnej. Pamiętam radość kiedy, na Placu św. Piotra, przypełnionym ludzi, wspomniał On naszą Matkę, z wielkim sacunkiem, przywiązaniem, uznaniem. Wróciłyśmy wtedy do domu w zachwycie! 

Mowy które skierował do nas były zawsze słowami zachęty, aby trwać w drodze podjętej w Unii. „Dobrze wybrałyście”, mówił Papież, który jak mało ktoś wprowadził do Kościoła ciche ale istotne zmiany! Papież Soboru Watykańskiego drugiegio, który miał prowadzić łódź św. Piotra w okresie wielkich zmiań. Jakaż to radość czytać dzisiaj slowa, które On skierował do nas w dniu 1 września 1976 r. - były one skierowane właśnie do nas, misjonarek szkoły, tuż po śmierci naszej Matki. 


Słowa wtedy do nas skierowane były dla mnie wsparciem i światłem w drodze całego mojego życia zakonnego. Byłyśm misjonarkami szkoły w latach protestów młodzieżowych... Jak dobrze zrozumiał nasze problemy, ten Papież! On dawał nam odwagi aby działać, mimo wszystko, słowem i przede wszystkim przykładem, w sytuacji rewolucyjnej szkoły tamtych czasów. Jakby powiedzał: “nie ustępujcie!” mimo pokusy by to zrobić. Zawsze innowator, odważny. Mówił: „Nie można więc myśleć, że wasze dzieło to prosta kontynuacja tego, co było w przeszłości; i nie jest niewiernością iść dalej drogą, oddalając się od punktu wyjścia. Nie. Taka jest logika rzeczy i taka jest wola Boża: kto założył, dał impuls, nie aby się zatrzymać, żeby powiedzieć „dobrze, że tu jesteśmy”, jak apostołowie przy Przemienieniu; ale by iść naprzód, może też by iść za Jezusem ku innemu miejscu, ku Golgocie”. 

Te slówa powiedział nam Papież, o którym wiemy, ile wtedy cierpiał aby być wiernym Ewangelii, w czasie tak trudnym. 

Anna Maria