W jakimś małym miasteczku, dawno temu, mieszkało dwóch rabinów. Obaj byli wykształceni, obaj byli szanowani przez wszystkich mieszkańców – i obaj lubili dyskutować. W szczególności między sobą, każda okazja była dobra i każdy temat był dobry – do tego, by się nie zgadzać.
Po wielu spotkaniach, dyskusjach, po wielu latach jeden z nich umarł.
Na jego miejsce przybył inny rabin, młody i wykształcony.
Przy pierwszej okazji stary rabin przedstawił swoją opinię, a młody wstał i odpowiedział z szacunkiem:
- Dobrze powiedziałeś. Mogę wymienić trzydzieści powodów, dla których masz rację.
Na to stary rabin bardzo się rozgniewał:
- Źle mówisz, źle mi odpowiedziałeś. Gdyby na twoim miejscu był stary rabin, to on by powiedział: „Mogę wymienić trzydzieści powodów, dla których się mylisz”.
***
Zdumiewające, prawda? I to z więcej niż jednego powodu.
Chcieć, żeby inni się z nami nie zgadzali: nie tylko akceptować (co już byłoby wielkie!), ale tego chcieć.
Nie zgadzać się z kimś nie tylko w sposób powierzchowny, spontaniczny, naskórkowy, mówić „jesteś głupi”, albo po prostu nie słuchać; ale podać trzydzieści powodów (a nawet trzy...). To znaczy: przejąć się problemem, przemyśleć go, pogłębić; a więc uznać za godny dyskusji.
I jeszcze: jeżeli mógł powiedzieć te swoje trzydzieści powodów, to znaczy, że słuchający mu nie przerywał, nie bronił się, nie zaczynał dyskusji, nie odpowiadał... po prostu słuchał.
***
A może by spróbować? Podejść do osoby, z którą dyskutuję i powiedzieć „czy chcesz usłyszeć trzydzieści powodów, dla których uważam, że nie masz racji”?
(Tę historyjkę przyniosły siostry, które były na konferencji o „Włoskim tłumaczeniu Talmudu babilońskiego”. Mimo technicznie brzmiącego tytułu, konferencja okazała się bardzo interesująca).
Magda

Źródło zdjęcia: Christopher Michel, CC BY 2.0 <https://creativecommons.org/licenses/by/2.0>, via Wikimedia Commons