Nasza założycielka Luigia Tincani zmarła 31
maja 1976. W sierpniu odbyła się kapituła generalna, na której siostry
wybierały nową przełożoną generalną. Papież Paweł VI przyjął je na audiencji 1 września
1976. Powiedział wtedy:
Najdroższe
córki, to naprawdę nie wymaga wysiłku wyobraźni i to nie jest tylko złudzenie,
pomyśleć, że jest obecna ta, która jest nieobecna. Przychodzą na myśl wszystkie
wspomnienia, wszystkie okazje w których my sami mieliśmy szczęście spotkać się
z nią, słuchać jej, czytać w sercu jej postanowienia.
"Przemówienia Papieża Pawła VI". Tom I z dedykacją dla Luigii Tincani oraz Różaniec podarowany jej na 80-te urodziny |
Ileż miłości miała dla
Chrystusa, dla Prawdy, dla Boga, dla Kościoła, dla was! Każda z was może
powiedzieć, jak apostoł powiedział o Jezusie: Dilexit nos [umiłował nas –
przyp. tłum].
I to spotkanie, chociaż krótkie
– nie powiem, że konwencjonalne, ale ograniczone przez warunki zewnętrzne –
chce być z naszej strony, wiedzcie to, spotkaniem płynącym z serca.
Przychodzicie jako córki
i przyjmujemy was jako córki. Przychodzicie, aby przynieść nam, można
powiedzieć, dziedzictwo, którego jesteście nosicielkami i kontynuatorkami, a ja
chętnie je przyjmuję i ofiaruję Bogu, aby je uświęcił, aby je uczynił swoim, aby
ndał mu płodność, bogactwo, a wam pewność, że dobrze wybrałyście, że
znalazłyście dobrą drogę wielkich przykładów; drogę, po której dążyła św.
Katarzyna i inni, którzy chcieli służyć królestwu Bożemu i dać Kościołowi jego nowoczesny
wyraz.
Na końcu audiencji
publicznej chcieliśmy zarezerwować dla was, ukochane córki z Unii św. Katarzyny
ze Sieny Misjonarek Szkoły, to spotkanie, krótkie, ale bardzo szczególne; nie
tylko po to, by zaspokoić pragnienie, które ostatnio wyraziłyście, ale także, by
wyrazić wam szacunek i zaufanie, z jakim patrzymy na waszą działalność wychowawczą
i religijną w świecie – w miłym wspomnieniu, słodkim, ale i po ludzku gorzkim o
zasłużonej Założycielce, którą dobrze znaliśmy, o Matce Luigii Tincani.
Zebrałyście się teraz,
aby sprawować Kapitułę generalną i wiemy, że te dni były i są bardzo ważne dla
życia zgromadzenia, są pełne zobowiązań i postanowień.
Już wybrałyście nową
przełożoną i wasza dzisiejsza wizyta jest nam tym milsza, że daje nam okazję,
aby złożyć jej osobiście życzenia wypełniania tej funkcji, do której została
wezwana, w sposób skuteczny, mądry, pobudzający.
Pozwólcie jednak, że
nasza myśl powróci jeszcze do postaci tej, która jako pierwsza chciała i dała
życie waszej Unii, a której sposób apostolstwa pojętego i wykonanego w sposób
nowoczesny mogliśmy śledzić od początku.
W ten sposób śluby i
wspomnienia łączą się i tworzą ojcowską zachętę, którą kierujemy do was
wszystkich, do każdej z was. Korzystamy z tej chwili otwarcia, aby wejść do
waszych dusz, w waszych postanowieniach, aby ogłosić wam nasze głębokie
potwierdzenie dla waszego powołania i nasze błogosławieństwo i zachętę; a także
by umocnić pewność w tym, co wybrałyście, co obiecałyście. Papież was zna,
obserwuje, wspiera i błogosławi.
Wcale nie wyczerpał się
ideał, który najpierw został wyobrażony, a potem śmiało zrealizowany przez
zmarłą Matkę Tincani. Wręcz przeciwnie, znajomość powiększających się potrzeb
szkoły, wielość wpływów, nie zawsze i nie wszystkich pozytywnych, które w niej
się pojawiają, sprawiają, że jest jeszcze pilniejsza kompetenta obecność
katolicka w tym tak delikatnym środowisku. Nie można więc myśleć, że wasze
dzieło to prosta kontynuacja tego, co było w przeszłości; i nie jest
niewiernością iść dalej drogą, oddalając się od punktu wyjścia. Nie. Taka jest
logika rzeczy i taka jest wola Boża: kto założył, dał impuls, nie aby się
zatrzymać, żeby powiedzieć „dobrze, że tu jesteśmy”, jak apostołowie przy
Przemienieniu; ale by iść naprzód, może też by iść za Jezusem ku innemu
miejscu, ku Golgocie.
Więc wasze dzieło nie
może być uważane za zwykłą kontynuację tego, co było w przeszłości. Musi raczej
zdobyć dalszy wyraźny rozwój, ze względu na te same trudności i przełożyć się
według potrzeb na oryginalne i genialne inicjatywy, zainspirowane pedagogiką
chrześcijańską, a zwłaszcza treścią nauki Ewangelii.
Może wy, a raczej bez
„może”, nie potrzebujecie zachęty w tym punkcie; ale skoro czasy, w których
żyjemy, wpływają także na wasz zawód nauczycielski - dla szkoły tak bardzo
poruszonej, tak bardzo wzburzonej - być może wy też odczuwacie tę wątpliwość:
„czy wybrałyśmy życie bez kontynuacji, bez możliwości działania, bez możliwości
wyciśnięcia w duszach uczniów znaku swojej wiary, swojej miłości, swojego
ideału”.
Nie, nie pozwólcie się
pokonać, nawet jeśli odczuwacie, widzicie tę tendencję. Nie pozwólcie się
pokonać zniechęceniu, które mówi: to życie zamknięte, to ślepy zaułek. Nie!
Dlaczego? Przede wszystkim właśnie z powodu potrzeb samej szkoły.
Zobaczcie w sercach
młodzieży potrzebę pewności, potrzebę słowa miłości, potrzebę słowa światła.
Oni także, młodzi, są gotowi słuchać głosu Jezusa, któremu pozwalacie brzmieć:
jeśli nie w waszych słowach, to w waszym przykładzie. Wiedzcie, że nowe
pokolenia nie są niewrażliwe na tę troskę o szkołę, z której uczyniłyście swoje
powołanie i swój zawód.
Odwołajcie się
przynajmniej do swojej nazwy: Misjonarki! Co to znaczy „misjonarki”? To znaczy
przede wszystkim iść do krajów, znaleźć się w sytuacjach, które wydają się
niemożliwe, w których wydaje się, że iść i głosić jest niemal absurdem, gdzie
nie ma żadnego przygotowania, gdzie nie ma żadnej chęci słuchania. Jesteście
misjonarkami, stawcie czoło także tej sytuacji paradoksalnej i niewdzięcznej;
ale jesteście „misjonarkami szkoły”, a więc tego, co największe, co
najpiękniejsze. Cóż jest piękniejszego niż kształtowanie dusz i to
kształtowanie dusz młodzieży? Dzisiaj mówi się o wyzwoleniu. A wy, właśnie
misjonarki szkoły, wyzwalacie dusze i dajecie duszom możliwość kształtowania
się, a to znaczy wzbogacenia się, ujawnienia darów i talentów, które Bóg dał
każdej z nich. Dlatego odważnie i ufnie stawcie czoło swojemu powołaniu i
swojemu zawodowi. Bądźcie misjonarkami szkoły, jak nauczyła was czcigodna i
droga Matka Tincani i jak nauczy was ktokolwiek, kto jest odpowiedzialny za
rozjaśnienie waszych kroków, i też sama świadomość waszego powołania: „To jest
mój obowiązek: szkoła!”.
Wobec dusz mówcie,
owszem, o ludzkiej wiedzy, ale mówcie z akcentem, który pozwala wyczuć wyższą
prawdę i wyższe przeznaczenie. Macie uczyć nie tylko różnych przedmiotów,
powierzonych waszej kompetencji, ale też nauki życia: dlaczego żyć, jak żyć, w
czym pokładać nadzieję, gdzie umieścić punkty orientacyjne swojej egzystencji.
A to możecie robić także milcząc: wystarczy dobrze wyrazić to, czym jesteście.
Mam jeszcze jedno
zalecenie, także to jest zbyteczne: bądźcie dobre, bądźcie skuteczne. Wspierajcie
swój zawód przez to, że jesteście kompetente. I jeszcze prostota. Dajcie to, co
możecie, czyńcie dobro, działajcie z miłością, wzmacniajcie się stale modlitwą
i rozważaniem nauki – tak bogatej i niewyczerpanej - św. Tomasza i świętej
Katarzyny, której jesteście uczennicami.
I niech pomocą w
codziennej pracy będzie dla was błogosławieństwo apostolskie. Błogosławimy wam
naprawdę ze specjalną intencją wzmocnienia w was waszego powołania, umocnienia
waszej Unii i sprawienia, by stała się zdolna do pokonywania trudności,
zmęczenia i trudności, które społeczeństwo stawia wobec dobrych inicjatyw
kultury, dobrych, bogatych i płodnych.
Odwagi! Przepis jest
dobry, zasady są dobre, łaski Boga – które z pewnością otrzymacie dzięki
modlitwie i poświęceniu – są wspaniałe. Wiedzcie, że naprawdę towarzyszy wam
nasze apostolskie błogosławieństwo.