Zmarła nasza siostra, Miriam.
Miała 83 lat i raka – zdiagnozowanego trzy miesiące temu - którego nie dało się ani leczyć, ani operować.
Póki mogła mówić, bardzo chciała, żeby siostry ją odwiedzały; każdą zapewniała o modlitwie i o tym, że ma ją w sercu. Kiedy już nie mogła mówić, wyrażała to gestami.
Przez ostatnie kilkanaście lat pracowała w Palermo, wśród studentów; a w zeszłym roku okazało się, że jest potrzebna w Bolonii… To oznaczało nowe miejsce pracy, nowe środowisko, nowe wszystko… także nowy klimat (w Bolonii pada zimą na tyle dużo śniegu, że większość ulic ma podcienia; natomiast w Palermo znają śnieg raczej tylko ze słyszenia).
Zgodziła się od razu; powiedziała też „widocznie to jest ostatnie rozstanie, jakiego Bóg chce ode mnie – przed tym ostatecznym rozstaniem”.
Żałuję, że nie miałam okazji jej poznać lepiej.
Magda