Czasem zdarza ci się widzieć jakiegoś księdza… i krzywisz się na widok tego, jak się zachowuje, co robi, co mówi… Odnosisz wrażenie, że zachowuje się… no jakoś niestosownie…

Otwierasz gazetę, czytasz jakiś artykuł i mówisz sobie: „To księża tak myślą? To skandal!”
Albo wychodzi na jaw, że jakiś ksiądz czy zakonnik zrobił coś takiego, że włosy dęba stają. W Internecie aż wrze, media wrogie Kościołowi i wierzącym mają co rozdmuchiwać i (czasami…) komu klaskać. A diabeł aż ręce zaciera z uciechy.

Co z tym zrobisz?

Długo zastanawiałam się, jak patrzeć na takie sytuacje w świetle wiary; dyskutowałyśmy też na ten temat w naszej wspólnocie.
Moich wniosków jest kilka.

1.      Wierność w życiu zakonnym (a przypuszczam, że w kapłańskim też) nie jest ani możliwa, ani prawdziwie ludzka i „uczłowieczająca”, jeżeli nie jest oparta na stałej relacji miłości z żywym Bogiem.

2.      Sama decyzja wierności nie wystarczy; konieczna jest wierność „wypracowana” przez konkretne czyny, czyny obiektywnie dobre, przez które chcemy okazać miłość i wierność. Wierność Panu Bogu, Kościołowi czy (w przypadku małżonków) mężowi/żonie. Wierność osobom, która jest jednocześnie i wiernością podjętym zobowiązaniom.

3.       Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Zło trzeba nazwać złem; osąd zostawić Panu Bogu.

4.      Zło trzeba nazwać po imieniu, ale nie rozdmuchiwać, nie robić mu reklamy. Co zyskujesz ty, co zyskuje grzesznik, co zyskuje Kościół, co zyska Twój rozmówca, jeżeli będziesz powtarzał na prawo i na lewo, że ten zrobił to, a tamten – tamto?

5.     Chce ci się pokazywać palcem i mówić: jest winien? A ty, a ja… Czy rzeczywiście staram się, żeby moje życie było życiem prawdziwie chrześcijańskim, życiem w Chrystusie? Jeżeli tak, to buduję i podnoszę cały Kościół, który – w Chrystusie – wszyscy tworzymy. Im bardziej jesteśmy zjednoczeni w miłości i trosce o siebie nawzajem, tym bardziej Kościół jest żywy i staje się taki, jakim być powinien.

6.     Na zło trzeba zawsze odpowiadać dobrem. Jakim dobrem TY możesz odpowiedzieć na to, co się stało?
A zatem zdarza ci się widzieć jakiegoś księdza… Odnosisz wrażenie, że zachowuje się… no jakoś niestosownie… Może on coś zaniedbał i jego wiara się chwieje, i bardzo potrzebuje wsparcia innych.
Czy przyszło ci do głowy, żeby się za niego modlić? Modlić wytrwale?

***

Bardzo jestem wdzięczna krakowskiej Beczce i jej obecnemu duszpasterzowi, o. Maciejowi Okońskiemu, za konstruktywne i pełne wiary podejście do wydarzeń sprzed kilku dni. I bardzo jestem wdzięczna pomysłodawcom i uczestnikom Dzieła Duchowej Adopcji Kapłanów.

Sabina
PS Oczywiście wszyscy kapłani potrzebują naszego wsparcia!!!
Artykuł o. Jacka Salija OP na temat księży, którzy porzucili kapłaństwo.