- sursum corda (w górę serca)
Jakże piękna była dzisiejsza homilia Papieża Benedykta XVI na Placu św. Piotra w Rzymie! I chociaż niewielu było dane być tam osobiście, to przecież współczesne środki przekazu umożliwiają obecność tam duchową.
Chcemy być jak Bóg, ale nic nam z tego nie wychodzi ... Tylko sam Bóg może nas może nas pociągnąć do góry; i to właśnie zapoczątkował Chrystus na krzyżu – zniżył się aż do naszej ludzkiej egzystencji, by nas przyciągnąć do siebie; ... by pokonać naszą pychę, stał się pokornym: pokora Boga jako najwyższy dowód Jego miłości - tej pokornej miłości właśnie, która pociąga nas w górę!
Warunkiem tego wspinania się w górę są: niewinne ręce, czyste serce, odrzucenie kłamstwa, poszukiwanie oblicza Boga, ale przede wszystkim odejście od zarozumiałego przekonania, że damy sobie radę sami ... Pomoc Boga jest nam niezbędnie konieczna! - poprzez wiarę nadaje nam ona właściwy kierunek i daje taką siłę wewnętrzną, która pozwala nam wznosić się w górę ... (Ale po co?) - ażeby stać się całkowicie sobą i rzeczywiście być podobnym do Pana Boga!
Z życia wzięty jest obraz dwóch sił grawitacyjnych oddziałujących na nasze jestestwo: tej, która ciągnie nas w dół - w stronę egoizmu, kłamstwa i zła, obniża nasze loty i oddala nas od Boga, i tej drugiej – siły miłości Boga: świadomość, że jesteśmy kochani przez Boga, i nasza odpowiedź miłością, która wynosi nas na wysokości!
Od lat podziwiam piękny lot mew nad Tybrem i nad placem Weneckim – jakże płynnie i bez wysiłku unoszą się w wysokich prądach powietrznych! Jest to jak lot szybowca - bez silnika; ale by wzbić się tak wysoko, potrzebna jest pomoc... Jak pięknie byłoby latać tak wysoko i bez wysiłku, w powiewach Ducha Świętego!
W czym nam dopomóż Panie Boże! Amen.
Ola
Jakże piękna była dzisiejsza homilia Papieża Benedykta XVI na Placu św. Piotra w Rzymie! I chociaż niewielu było dane być tam osobiście, to przecież współczesne środki przekazu umożliwiają obecność tam duchową.
Chcemy być jak Bóg, ale nic nam z tego nie wychodzi ... Tylko sam Bóg może nas może nas pociągnąć do góry; i to właśnie zapoczątkował Chrystus na krzyżu – zniżył się aż do naszej ludzkiej egzystencji, by nas przyciągnąć do siebie; ... by pokonać naszą pychę, stał się pokornym: pokora Boga jako najwyższy dowód Jego miłości - tej pokornej miłości właśnie, która pociąga nas w górę!
Warunkiem tego wspinania się w górę są: niewinne ręce, czyste serce, odrzucenie kłamstwa, poszukiwanie oblicza Boga, ale przede wszystkim odejście od zarozumiałego przekonania, że damy sobie radę sami ... Pomoc Boga jest nam niezbędnie konieczna! - poprzez wiarę nadaje nam ona właściwy kierunek i daje taką siłę wewnętrzną, która pozwala nam wznosić się w górę ... (Ale po co?) - ażeby stać się całkowicie sobą i rzeczywiście być podobnym do Pana Boga!
Z życia wzięty jest obraz dwóch sił grawitacyjnych oddziałujących na nasze jestestwo: tej, która ciągnie nas w dół - w stronę egoizmu, kłamstwa i zła, obniża nasze loty i oddala nas od Boga, i tej drugiej – siły miłości Boga: świadomość, że jesteśmy kochani przez Boga, i nasza odpowiedź miłością, która wynosi nas na wysokości!
Od lat podziwiam piękny lot mew nad Tybrem i nad placem Weneckim – jakże płynnie i bez wysiłku unoszą się w wysokich prądach powietrznych! Jest to jak lot szybowca - bez silnika; ale by wzbić się tak wysoko, potrzebna jest pomoc... Jak pięknie byłoby latać tak wysoko i bez wysiłku, w powiewach Ducha Świętego!
W czym nam dopomóż Panie Boże! Amen.
Ola