Najpierw zobaczyłam ten beret: czarny, miękki, fantazyjnie przekrzywiony, haftowany w secesyjne wzory i ozdobiony czarnymi kryształkami; śliczny!
Potem zobaczyłam twarz młodej kobiety, do której ten beret należał: twarz skrzywioną, skwaszoną, niezadowoloną...
Aż miałam ochotę podejść do niej i powiedzieć: „Przepraszam panią, ma pani taki śliczny beret... czy to ani trochę pani nie cieszy?” – mając nadzieję, że się uśmiechnie – ale oczywiście tego nie zrobiłam.
Magda
(opowiedziałam o tym siostrom i któraś wysunęła teorię, że – ponieważ beret był czarny – to ta kobieta mogła być w żałobie. W takim razie, oczywiście, sprawiłabym jej straszną przykrość moją uwagą, więc lepiej, że nic nie powiedziałam).