Dlaczego piszę dziś o niej? Bo 14 września Carlotta obchodziła 75-lecie profesji zakonnej (to nie pomyłka, chodzi o rok 1935...).

Carlotta to nasza najstarsza siostra. Niesamowita osoba. Ma 102 i pół roku i wciąż zadziwia, nie tylko mnie. Czego w życiu nie robiła i gdzie nie była jako Misjonarka... Przestała pracować po tym, jak w wieku 98 lat skończyła tłumaczenie z hiszpańskiego na włoski pewnej książki o św. Dominiku (!)

Nie wiem, jak jest teraz, ale jeszcze w wakacje codziennie, o stałej godzinie, można ją było spotkać modlącą się w kaplicy. Trwała na wózku przed Najświętszym Sakramentem. Od roku nie jest już w stanie odmawiać brewiarza, bo widzi bardzo słabo. Poza tym coraz gorzej słyszy. Ale rozmowa z nią - pomimo barier - to wciąż czysta przyjemność duchowa i intelektualna.

Kiedyś zapytałam, jak w ciągu tych 75 lat zmieniło się jej pojęcie o profesji zakonnej... Nie bardzo umiem się wysłowić, ale chodziło mi o to, jak ono się pogłębiło, albo poszerzyło... A ona popatrzyła na mnie, jakby nie rozumiejąc i odparła: Ale ja przez wszystkie te lata żyłam tak, jak mnie nauczono w nowicjacie. Zaniemówiłam. Tacy chyba są święci wielkiego formatu.

Kochana Carlotto, dziękujemy za to, że jesteś! I niech Cię Pan błogosławi!
Sabina

PS Na zdjęciu Carlotta z naszą przełożoną generalną w dniu swoich setnych urodzin.