14 września – święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Historycznie łączy się ono z odnalezieniem relikwii krzyża przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna (w IV wieku). Ale oczywiście nie chodzi tu tylko o wspominanie czynów pobożnej cesarzowej, ani też o wymiar materialny relikwii – cóż, jest to kawałek drzewa.
Wspominamy krzyż Jezusa, żeby wspominać Jego mękę - żeby wspominać Jego miłość i nasze zbawienie. A także aby się uczyć, jak przeżywać momenty cierpienia w naszym życiu.
Kiedyś na jakimś spotkaniu rozważałyśmy tekst z Ewangelii: „jeśli ktoś chce iść za Mną (mówi Jezus) niech weźmie krzyż swój…”. A to reakcja jednego z uczestników: „no jak to: że mam cierpieć, to ma być Dobra Nowina?” (bo „Ewangelia” to dosłownie „Dobra Nowina”).
Myślę, że miał rację. Bo to, że cierpimy to na pewno nie jest dobre – Bóg przecież chce naszego szczęścia, nie naszego cierpienia. I w dodatku to nie jest nawet nowina – ludzie wszystkich kultur i wszystkich czasów cierpieli i wiedzieli, że to jest część życia.
No więc czemu to znajduje się w Ewangelii? Czemu Jezus to mówi?
Dobra Nowina kryje się w pierwszej części zdania: iść za Jezusem. Bo cierpimy i tak, ale z naszym cierpieniem możemy iść za Jezusem i wtedy ono w jakiś tajemny sposób połączy się z cierpieniem Jezusa, dla zbawienia naszego i całego świata.
Magda