Po czterech tygodniach spędzonych w naszym klasztorze w Rzymie wracam do mojej wspólnoty w Krakowie. Zabieram ze sobą doświadczenie wspaniałych rekolekcji ośmiodniowych i radości życia wspólnotowego, które będą moim zapasem duchowej benzyny na cały kolejny rok.

Wczoraj podczas rekreacji bardzo się uśmiałyśmy. Siostry opowiadały o różnych śmiesznych sytuacjach, jakie im się przytrafiły w życiu. Jedna opowiadała, że pewnego dnia we dwie chodziły po mieście załatwiając różne sprawy. Padało jak z cebra. Były już bardzo zmęczone i głodne, zaszły do pizzerii i zjadły po kawałku pizzy. Ale ludzie w pizzerii tak dziwnie im się przyglądali..., parzyły na siebie nawzajem nie wiedząc, o co chodzi. Zapłaciły i skierowały się do wyjścia. Chciały otworzyć parasol... i dopiero wtedy zorientowały się, że wchodząc do środka zapomniały go zamknąć, więc zjadły pizzę w pizzerii pod otwartym parasolem!.

To też jest życie wspólnotowe: umieć się podzielić tym, co wartościowe i co sprawia radość.
Sabina