Chcemy podzielić się z Wami świadectwem świeckiej kobiety mieszkającej w Lombardii we Włoszech, gdzie od końca lutego nie można odprawiać Eucharystii z ludem. (Pisałyśmy o tym już tu: http://misjonarkiszkoly.blogspot.com/2020/03/wiesci-z-wloch-czyli-o-koronawirusie-w.html). Ta pani jest lekarką, mężatką i mamą.  Bardzo brakuje jej Eucharystii.

To świadectwo 1 marca dostała jej rodzona siostra, z którą jesteśmy we wspólnocie. Tekst przytaczamy w całości z tłumaczeniem na polski.
 To wszystko wydaje się tak nierealne, absurdalne. Nie możemy żyć bez niedzieli. Nie chodzi o to, że chcemy wypełnić przykazanie: to głębokie pragnienie duszy, która pragnie przyjąć Jezusa. To pragnienie Marii Magdaleny, która pragnie i płacze, bo chce ciało Jezusa.
Dzisiaj naprawdę wydawało się, że Maria Magdalena krąży po kościołach w poszukiwaniu jakiejś Mszy. Ból połączony z niepokojem i z prośbą o przebaczenie za wszystkie Msze, w których uczestniczyło się z obowiązku, za wszystkie Komunie przyjęte bez szacunku, za te wszystkie chwile, w których traktowaliśmy modlitwę jako ciężar, jako obowiązek.
Mamy ten ogromny dar i nie zdajemy sobie z tego sprawy: możemy pójść do kościoła, ile razy chcemy, możemy pójść na Mszę w dni powszednie i swiąteczne; tu w mieście mamy jeszcze wystarczająco dużo księży, którzy dla nas odprawiają; jesteśmy w kraju, w którym wyznawanie religii jak na razie należy do naszych wolności; ale te wszystkie dary nie wydają nam się być darami, uważamy je za oczywistość.
Drodzy księża, spróbujcie nie odprawiać przez kilka dni... Może przydałoby się trochę postu eucharystycznego także i wam".
Zdjęcie z adoracji - nie ma związku z opisaną historią
Come sembra tutto così irreale, assurdo. Senza la domenica non possiamo vivere. Non è precetto che vogliamo adempiere :è un profondo  desiderio dell'anima che desidera ricevere Gesù. È il desiderio della Maddalena che anela e piange perché vuole il corpo di Gesù. Oggi sembrava veramente che la Maddalena si aggirasse di chiesa in chiesa anelando ad una Messa. Una pena unita ad una inquietudine e ad una richiesta di perdono per tutte le Messe celebrate per dovere, per tutte le comunioni ricevute senza rispetto, per tutte le volte che abbiamo vissuto la preghiera come un peso, come un obbligo. Abbiamo un dono grandissimo e non ce ne accorgiamo : possiamo andare in chiesa tutte le volte che vogliamo, possiamo andare a Messa sia nei giorni feriari che festivi, abbiamo ancora almeno qui in città abbastanza sacerdoti che celebrano per noi, siamo in un Paese in cui la religione per adesso è libera ma tutti questi doni non sembrano dei doni perché sono scontati.  Provate voi Sacerdoti a non celebrare per qualche giorno... magari un po' di digiuno eucaristico servirebbe anche voi.