Chcę nawiązać do komentarzy do mojego posta z dnia 5 lutego; chciałam ze swojej strony napisać kolejny komentarz, ale tekst mi się rozrósł... Zwłaszcza, że mam chwilowo wolną głowę, jako że skończyłam egzaminy (póki co). Cieszę się, że temat okazał się interesujący i pobudzający do dyskusji. A teraz, co o tym myśli inny trzynastowieczny dominikanin, brat Tomasz (z Akwinu)?

W pierwszej części drugiej częsci swojej Sumy Teologicznej (wiem, że to brzmi zawile, ale co ja na to poradzę, że Suma dzieli się na: część pierwszą, część drugą podzieloną z kolei na część pierwszą i część drugą, i część trzecią) Tomasz zajmuje się między innymi uczuciami, a wśród nich – także smutkiem (w kwestiach 35-39). W kwestii 38-ej Tomasz zastanawia się nad lekarstwami dla smutku (a właściwie dla „smutku i bólu”, po łacinie to „tristitia seu dolor”). Są to: przyjemność, współczucie przyjaciół, kontemplacja prawdy, sen i kąpiel...

W szczególności, zastanawia się nad tym, czy „kontemplacja prawdy łagodzi smutek i ból?” I odpowiada, że tak, ale – uwaga! – o ile ktoś kocha mądrość.
A co ze stwierdzeniem, że „kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień”? (to jest cytat z księgi Koheleta, werset 18, przytaczany już przez J.; jak widać, Tomaszowi też ktoś zdał to pytanie.) Tomasz odpowiada, że tak się dzieje, bo poznawanie prawdy jest trudne i nigdy nie jest pełne; albo też, bo można poznać rzeczy, których się znać nie chciało (na przykład, odkryć własne wady... – to już jest mój dopisek).

„Tak więc nauka może powodować ból ze względu na rzeczy poznawane; ale jest przyczyną radości ze względu na kontemplację prawdy”.

Magda