Przypomniałam sobie jeden z moich (rozlicznych) ulubionych wierszy:

Halina Poświatowska

Veritas

jeśli wyciągnę rękę
i zechcę dotknąć
natrafię na miedzialny drut
przez który płynie elektryczny prąd

posypię się
popiołem
w dół

fizyka jest prawdziwa
biblia jest prawdziwa
miłość jest prawdziwa
i prawdziwy jest ból.


Ten wiersz jest zatytułowany „prawda”, ale po łacinie, co nadaje temu tytułowi charakter oficjalny i jednocześnie tajemniczy. Zaczyna się od zwykłego faktu – drut podłączony do prądu – kontakt z którym mógłby oznaczać śmierć. I oto zaczyna się „litania”: wyliczenie prawd, czy raczej sposobów, w jaki doświadczamy prawdy.
Jest prawdziwe to, co o świecie mówi nam fizyka, jest prawdziwe to, co mówi nam Biblia (i wcale nie muszą być w konflikcie). Wydawałoby się, że po Biblii, po Objawieniu Bożym nie może być nic prawdziwszego; a jednak jest. Bo zarówno wiedza naukowa jak i Objawienie są czymś dla nas zewnętrznym, czymś, co możemy przyjąć, ale nie musimy. Natomias miłość i ból – doświadczamy ich bezpośrednio, zmuszają nas do kontaktu z rzeczywistością, na dwa sposoby oczywiście różne, ale obydwa intensywne i osobiste.

Myślę, że kolejność ma tu swoje znaczenie: oznacza stopniowanie, od fizyki, czyli od tego co jest prawdą w sposób, owszem, obiektywny, ale najbardziej zewnętrzny, najmniej angażujący – do tego, co nas najbardziej dotyka, co jest najgłębszą prawdą o nas. A więc fizyka – Biblia – miłość – ból; najpierw miłość, a potem ból; więc to cierpienie ma ostatnie słowo (w ostanim wersie kolejność wyrazów jest inna niż w poprzednich trzech, i słowo „ból” pojawia się na ostatnim miejscu, w pozycji akcentowanej).

Czy można to zmienić? Czy można zmienić kolejność tak, aby pozostała miłość, a nie ból? Czy miłość może być potężniejsza od cierpienia? Zauważmy, że Autorka uznaje prawdziwość Biblii, a jednak wymienia ból jako ostatni. Nie śpieszmy się z odpowiedzią...

Możemy odpowiedzieć twierdząco tylko wtedy, jeżeli jesteśmy gotowi, w imię miłości, stawić czoło cierpieniu... tak jak Ukrzyżowany.

Magda