O dobry Jezu, wysłuchaj mnie...
W godzinę śmierci wezwij mnie.
I każ mi przyjść do siebie,
Abym z świętymi Twymi chwalił Cię,
Na wieki wieków. Amen.
Modlitwa św. Ignacego z Loyoli

Rzym 2010. Marcowy poranek: Mariangela przewróciła się w łazience. Jest źle: to wylew krwi do mózgu. Szpital, paraliż połowy ciała.

Mijają trzy miesiące. Jedna, druga nowenna... Siostry naprzemian z jej rodziną jeżdżą do szpitala. Wreszcie wraca do domu - radość: przynajmniej jest w domu!
Tylko na tydzień. Znowu szpital. Nie da rady inaczej.

Lipiec, szpital, środowe popołudnie: nie jest pewne, czy od razu mnie rozpoznała. Karmimy ją łyżeczką... Z trudem udaje nam się zrozumieć pojedyncze słowa. Nawet się nie pożegnałam; zasnęła.

Kilka dni później wyjechałyśmy z Rzymu na obóz formacyjny. Niedzielny wieczór: jest z nią coraz gorzej. Zasypiam z różańcem w dłoni...: Święta Maryjo, módl się za nami grzesznymi...

W poniedziałek o świcie telefon: nasza kochana Mariangela zmarła tej nocy. Miała prawie 78 lat. Pakujemy najpotrzebniejsze reczy, jedziemy na pogrzeb...

Mariangela przeżyła w Unii 63 lata, z czego 58 profesji zakonnej. Pomimo słabego zdrowia zajmowała się wieloma sprawami. Była siostrą o złotych rękach i złotym sercu, zawsze chętną do pomocy. Taką ją zapamiętamy. I za taką dziękujemy Panu.

Msza pogrzebowa będzie jutro w domu generalnym o godz. 9.45; zostanie pochowana w naszej kaplicy na cmentarzu Verano w Rzymie.

Sabina