Ostatnie tygodnie ziemskiego życia Jezusa są pełne wydarzeń. Niebezpieczeństwo, zawsze obecne w Jego życiu, teraz przystąpiło namacalnie blisko. I w tym właśnie czasie zdarzają się dwie podobne historie: uzdrowienie ślepego od urodzenia (Ewangelia z  IV Niedzieli Wielkiego Postu, J 9,1-38) i wskrzeszenie Łazarza (dzisiejsza Ewangelia, J 11,1-45).
Łazarz przed śmiercią był zwykłym człowiekiem: dużo ludzi przyszło na jego pogrzeb, dużo ludzi w ciągu następnych dni pozostawało z jego siostrami, więc musiał on cieszyć się ogólnym szacunkiem. A nawet więcej: o tych, którzy przyszli, Jan mówi "Żydzi", co prawdopodobnie oznacza "faryzeusze". Natomiast po wskrzeszeniu otrzymuje on życie pełne wrogów i wyrok śmierci od arcykapłanów (J 12,10).
Podobnie z ślepym (por. J 9,1-38): przed uzdrowienie miał mało przyjemne, ale spokojne i pewne życie. Po uzdrowieniu zaś -- cały świat stanął przeciwko niemu: wyrzucony z synagogi, rodzice się go faktycznie wyparli.
Cuda Jezusa są jakieś dziwne... Wydaje się, że nie są one po to, by ułatwić nasze życie, a raczej -- by je "utrudnić"... Po co? Dzięki uzdrowieniu i wskrzeszeniu Pan daje nam szansę, byśmy byli bliżej Niemu. Od tej chwili nasze trudności, cierpienia i praca mogą stać się oddawaniem Mu chwały.
 
Nie wszyscy przyjęli swoje uzdrowienie w sposób tak odpowiedzialny: czytamy w Ewangelii, jak niektórzy wydają swojego Uzdrowiciela Jego wrogom, wyrzekają się Go, oskarżają wobec Jego oskarżycieli. Ale piękne są inne przykłady. Takie, jak uzdrowiony ślepiec -- uwierzył w Chrystusa, Który jest Światłem świata, i poszedł głosić Go nawet wobec sądu faryzeuszy. Takie, jak Łazarz -- tradycja mówi, że przyjął on śmierć męczeńską za głoszenie Chrystusa, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem.
 
Do mnie należy wybór: co ja robię z cudem, otrzymanym od Pana?
Jana