(Nie, nie martwcie się; nie wyślę Kopciuszka do klasztoru).

Po raz kolejny zastanawiałam się, co to właściwie jest „powołanie” i o co w tym chodzi... i wymyśliłam sobie taką przeróbkę klasycznej bajki.

Otóż było to tak: po balu, po zgubieniu pantofelka i po poszukiwaniach nastąpiło Odnalezienie: Kopciuszek został rozpoznany przez Księcia.
Książę się oświadcza, zostaje przyjęty i zaczyna opowiadać o tym, jakie będzie ich nowe życie.
W pewnym momencie Kopciuszek przerywa:
- Słuchaj, ty jesteś Księciem, prawda? To znaczy, że jesteś bogaty? I w twoim pałacu kuchnia jest duża i nowoczesna, i komin się nie zatyka?
Książę, który prawdę mówiąc nie bardzo się znał na tych praktycznych detalach, zdziwił się:
- A dlaczego pytasz?
- Bo nie masz pojęcia, jaka nasza kuchnia jest niewygodna: ciasna, ciemna, co chwila komin się zatyka... to będzie prawdziwa przyjemność, móc gotować w nowoczesnej, dobrze urządzonej kuchni; i jeszcze...
- Zaraz, zaraz – przerwał Książę, bo przecież on wcale nie oczekiwał, że Kopciuszek będzie gotowała.
- Och, może oczekuję za wiele, ale chciałam cię jeszcze poprosić... ale tylko, jeżeli to jest możliwe... chciałabym mieć, wiesz, takie nowoczesne, stalowe garnki, które się nie przypalają i które... się łatwo myje – Kopciuszek zakończyła raczej niepewnie, bo zobaczyła dziwną minę Księcia, który wykrzyknął:
- Ale ty przecież nie będziesz potrzebować stalowych garnków!
- No tak – pomyślała ze smutkiem Kopciuszek – wiedziałam, że są za drogie; nie mogę wymagać za dużo; a głośno powiedziała:
- A w takim razie, czy mogłabym dostać nową miotłę, bo ze starej wypadają włosy i właściwie to bardziej brudzi niż czyści?
- Czy tego właśnie oczekujesz ode mnie? – wykrzyknął książę, który wcześniej zastanawiał się, czy podarować narzeczonej brylantowy naszyjnik, czy raczej złocistą karocę... a może jedno i drugie... przerwał mu zdecydowany głos Kopciuszka:
- Twierdzisz, że mnie kochasz, ale nie chcesz mi dać ani porządnej kuchni, ani stalowych garnków, ani nawej nowej miotły... uważam, że oczekujesz ode mnie zbyt wiele. Jak tak, to właściwie równie dobrze mogę zostać tu, gdzie jestem...

Tu moja opowieść się urywa.

Bóg przychodzi i daje nam całą swoją miłość a my, przez głupotę, tego nie zauważamy; a nawet uważamy, że On nas nie kocha, bo nie daje nam czegoś, co może wcale nie jest nam potrzebne, albo bo nas prosi o coś, co wydaje się zbyt trudne...

Magda