Wczoraj obchodziliśmy wspomnienie jednych z pierwszych mniszek dominikańskich z początków XIII wieku, Diany i Cecylii, a dzisiaj w Rzymie wspomina się błogosławioną Annę Marię Taigi, z przełomu XVIII i XIX wieku, żonę ‘nieznośnego’ męża, matkę siedmiorga dzieci, tercjarkę Zakonu Trójcy Przenajświętszej; swoje małżeństwo traktowała jako powołanie i misję otrzymaną od samego Boga. Potrafiła łączyć modlitwę z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci oraz zaangażowaniem społecznym na rzecz chorych i biednych; opiekowała się również z wielką miłością swoimi starszymi i schorowanymi rodzicami.
Ze św. Katarzyną ze Sieny łączy ją miejsce urodzenia (Siena) i śmierci (Rzym), choć dzielą je aż cztery stulecia; obie za młodu pracowały jako służące (Katarzyna w domu rodzinnym jako kara za odmowę zamążpójścia, a Anna Maria – w domu swojego przyszłego męża). Obie były dla swoich ówczesnych – bogatych i biednych, wysoko postawionych i tych z ludu - ostoją i poradnią, służąc im dobrą radą i modlitwą. I obie miały swoich Oblubieńców, ale jakże różnych! Mąż Anny Marii był to dobry katolik, ale gburowaty, impulsywny i gruboskórny, Katarzyna zaś „zaślubiła mistycznie” „najpiękniejszego z synów ludzkich”, choć dla wielu jest On tylko postacią historyczną, a nie żywym, czującym i zakochanym w nas do szaleństwa Bogiem - Człowiekiem!
Również Diana i Cecylia zostały wybrane przez Niego na Oblubienice.
Cecylia zostawiła potomnym porywający opis fizjonomii św. Dominika, Diana zaś – bezcenną korespondencję z bł. O. Jordanem, drugim po św. Dominiku, Generałem („Maestro generale”) Zakonu kaznodziejskiego (czyli dominikanów). Poza tym zakon zawdzięcza Dianie teren, darowany jej przez dziadków, na którym powstał pierwszy kościół dominikański w Bolonii, „San Niccolò delle Vigne”.
Nie-zwykłe bywają dzieje kobiet, które potrafią właściwie odczytać swoje powołanie i pomimo rozlicznych trudności znaleźć szczęście tam, gdzie Pan Bóg im miejsce wyznaczył.
Szczęść Boże! - Ola
PS Ola, dzięki za tego "fajnego" posta. Włamałam się do niego, żeby dodać zdjęcia: na pierwszym obrazie jest przedstawiona Anna Maria Taigi; Cecylia to ta z lilią, a na trzecim są Diana Andalo' z bł. o. Jordanem z Saksonii.
Dodam jeszcze, że Diana musiała ostro powalczyć z rodziną, żeby wstąpić do zakonu. Skutkiem były między innymi połamane żebra... (odsyłam do czytań w Brewiarzu dominikańskim: http://www.dominikanie.com/lg/lg608.htm).
Ze św. Katarzyną ze Sieny łączy ją miejsce urodzenia (Siena) i śmierci (Rzym), choć dzielą je aż cztery stulecia; obie za młodu pracowały jako służące (Katarzyna w domu rodzinnym jako kara za odmowę zamążpójścia, a Anna Maria – w domu swojego przyszłego męża). Obie były dla swoich ówczesnych – bogatych i biednych, wysoko postawionych i tych z ludu - ostoją i poradnią, służąc im dobrą radą i modlitwą. I obie miały swoich Oblubieńców, ale jakże różnych! Mąż Anny Marii był to dobry katolik, ale gburowaty, impulsywny i gruboskórny, Katarzyna zaś „zaślubiła mistycznie” „najpiękniejszego z synów ludzkich”, choć dla wielu jest On tylko postacią historyczną, a nie żywym, czującym i zakochanym w nas do szaleństwa Bogiem - Człowiekiem!
Również Diana i Cecylia zostały wybrane przez Niego na Oblubienice.
Cecylia zostawiła potomnym porywający opis fizjonomii św. Dominika, Diana zaś – bezcenną korespondencję z bł. O. Jordanem, drugim po św. Dominiku, Generałem („Maestro generale”) Zakonu kaznodziejskiego (czyli dominikanów). Poza tym zakon zawdzięcza Dianie teren, darowany jej przez dziadków, na którym powstał pierwszy kościół dominikański w Bolonii, „San Niccolò delle Vigne”.
Nie-zwykłe bywają dzieje kobiet, które potrafią właściwie odczytać swoje powołanie i pomimo rozlicznych trudności znaleźć szczęście tam, gdzie Pan Bóg im miejsce wyznaczył.
Szczęść Boże! - Ola
PS Ola, dzięki za tego "fajnego" posta. Włamałam się do niego, żeby dodać zdjęcia: na pierwszym obrazie jest przedstawiona Anna Maria Taigi; Cecylia to ta z lilią, a na trzecim są Diana Andalo' z bł. o. Jordanem z Saksonii.
Dodam jeszcze, że Diana musiała ostro powalczyć z rodziną, żeby wstąpić do zakonu. Skutkiem były między innymi połamane żebra... (odsyłam do czytań w Brewiarzu dominikańskim: http://www.dominikanie.com/lg/lg608.htm).
Niech Was Pan błogosławi! Sabina