(kilka uwag na temat "Podróży Wędrowca do świtu" czyli trzeciej części Kronik Narni).
Oczywiście, film nie jest książką, oczywiście, niektóre elementy trzeba pominąć; ale w tym wypadku pominięto dużo rzeczy istotnych. Ogólnie, film sprawiał wrażenie jakiejś usilnej „dechrystjanizacji” książki.

Zobaczmy na przykład temat „Eustachy-smok”.

1. Ten temat w filmie jest tylko bajką, a w książce sprawa jest głębsza. Eustachy najpierw obserwuje śmierć smoka, a potem sam staje się smokiem. Przy czym widać bardzo wyraźnie, że powodem jest chciwość. Czytelnik może nawet przypuszczać, że tym zmarłym smokiem jest jeden z poszukiwanych, który poddał się pokusie chciwości.

2. Drugim elementem tego tematu jest to, jak Eustachy odzyskuje wygląd ludzki. W filmie jest to tylko wynikiem czarów Aslana. W książce Aslan najpierw ukazuje Eustachemu-smokowi, w jaki sposób można stać się człowiekiem: wejść do kąpieli. Ale on nie może wejść takim jakim jest (smokiem), i rozumie, że musi obedrzeć się ze skóry. Eustachy próbuje to zrobić, i jemu to się udaje: jest to proces bolesny, ale on czuje się lepiej. Tym niemniej, pozostaje smokiem. Próbuje po raz drugi, trzeci: za każdym razem jest lepiej, za każdym razem jest on wolniejszy i czystszy – a jednakże wciąż jest smokiem. Eustachy rozumie, że w taki sposób – sam z siebie – nie da rady uwolnić się od tej skóry. Wtedy obdziera go ze skóry Aslan. To też jest bolesne – ale równocześnie przynosi mu to poczucie uwolnienia się. I rzeczywiście, wpada do kąpieli jako człowiek.
Takim czymś jest nasz Chrzest – i nasza Spowiedź. Wymagają uwolnienia się od skóry smoka, w którą jesteśmy odziani. Uwolnienie to jest bolesne, ale jest bólem ożywiającym. My jednak potrafimy tylko zacząć ten proces, ale nie potrafimy przemienić się całkowicie – może to zrobić tylko Chrystus, jeżeli my tego zapragniemy i zaczniemy.

3. Kolejną rozbieżnością między filmem a książką jest życie Eustachego po przemienieniu się znów w człowieka. W filmie jest to już zupełnie inna osoba – i w tym film jest upraszczająco-banalizujący. W książce – Lewis nie rozwija tego wątku fabularnie, ale wyraźnie na niego zwraca uwagę – Eustachy, owszem, jest już nowym człowiekiem, ale o wiele bardziej realistycznie: mimo że, oczywiście (dla Lewisa to jest oczywiste!) czasami wracały mu jego poprzednie nastroje, kaprysy i nudziarstwo, to jednakże zasadniczo on bardzo się zmienił.
To też jest element bardzo ważny i prawdziwy: nie wystarczy nam, niestety, raz się ochrzcić albo się wyspowiadać. Niestety wracamy cały czas do naszych grzechów. I Lewis jest tu chrześcijańsko optymistyczny: jesteśmy w drodze, idziemy; cel jeszcze daleki, ale musimy iść; musimy nie bać się upadków, ale podnosić się z nich.

Książka jest baśnią, ale też przedstawia ważne problemy dotyczące problematyki moralnej i duchownej. Film jest już tylko baśnią. Wniosek: warto przeczytać książkę!

Jana