Jest takie włoskie przysłowie “świat jest piękny, bo jest zróżnicowany” (il mondo è bello perché è diverso)  – z którym ja się raczej nie zgadzam. To znaczy różność, różnorodność, zróżnicowanie... są dla mnie raczej kłopotem, niż bogactwem. Jeśli już, to bym powiedziała, że „świat jest trudny, bo jest zróżnicowany”.

I oczywiście nie chodzi tu przede wszystkim o świat jako taki, o galaktyki i gatunki owadów, i rodzaje skał, i pierwiastki, i kolory... chodzi przede wszystkim o osoby, i to o osoby, z którymi często mam do czynienia. Bo gdybym nie miała z nimi do czynienia... to niechby sobie byli, tacy różni jak tylko sobie chcą. Ale kiedy ich spotykam to ta „różność” staje się źródłem kłopotów, konfliktów, zmartwień – dla mnie i dla innych (i oczywiście moja „różność” sprawia problemy innym) – więc po co to wszystko? No i wiem, że tak jest; wiem, że muszę to zaakceptować; i nawet się staram; ale zawsze widzę w tym raczej kłopot niż piękno.

Zupełnie nieoczekiwanie znalazłam odpowiedź, studiując u św. Tomasza problem stworzenia świata, a zwłaszcza szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego Bóg stworzył wiele stworzeń, a nie tylko jedno? Oto odpowiedź, jakiej udziela Tomasz: każde ze stworzeń ma w sobie „ślad” Boga, jest w jakiś sposób do Niego podobne... ale tylko w jakiś sposób, bo stworzenia są – z definicji – skończone, a więc nie mogą w pełni odzwierciedlać nieskończoności Boga. I oto dlaczego wielość i różnorodność stworzeń pozwala wyrazić podobieństwo do Boga lepiej, niż ich jedyność i jedność.

Oto odpowiedź, pasująca też do problemów, które różnorodność powoduje w życiu wspólnym!
Magda

(Suma przeciw poganom, księga II, rozdział 45)