Kardynał Wojtyła, przed wyjazdem na konklawe, na którym został wybrany na papieża, ułożył krótki poemat poświęcony świętemu Stanisławowi, w którym napisał „słowo nie nawróciło, nawróci krew”; jakiś Włoch go zacytował w swoim tekście (oczywiście po włosku), a potem poprosił mnie o tłumaczenie całego tekstu. Kiedy tłumaczy się tekst, w którym występują cytaty, to porządny tłumacz (a takim chcę być) nie tłumaczy sam tych cytatów, tylko je znajduje, albo w tekście oryginalnym (jak w tym wypadku), albo w istniejących przekładach (tak, na przykład, robi się z Biblią).
A co się robi, jeżeli potrzebuje się tekstu, którego nie ma pod ręką? To oczywiste: szuka się w internecie. I tak załatwiłam wszystkie cytaty (z Biblii i z przemówień Jana Pawła II), tylko z tym jednym nie mogłam sobie poradzić. I co? I z rozpaczy napisałam do rodziny, podając przybliżone tłumaczenie („jeżeli słowo nie nawróciło, krew nawróci”); moja Mama zadzwoniła do przyjaciół, którzy mają wszystkie książki Karola Wojtyły, oni sprawdzili, przedzwonili, Mama mi to przesłała... i tak, przynajmniej w tym wypadku, okazała się wyższość ludzi i książek nad internetem...

Magda