bo rzeczywiście, w ciągu ostatniego miesiąca pojawiły się cztery wpisy, trzech autorek, dotyczące czterech filmów. Ale to oczywiście nieprawda: oprócz oglądania filmów robimy też inne rzeczy (modlimy się, pracujemy, rozmawiamy, uczymy się albo uczymy, śpimy, zdajemy egzaminy, sprzątamy, jemy...). Można by nawet stwierdzić, że na tyle rzadko oglądamy filmy, że każdy film jest dla nas wydarzeniem. Bo jeżeli już coś oglądamy, to nie dla zabicia czasu (czasu mamy zwykle za mało) i nie pod hasłem „zobaczcie, co jest w telewizji”. Wybieramy filmy, o których coś słyszałyśmy albo czytałyśmy, i staramy się przygotować; jeżeli któraś z sióstr widziała go wcześniej, może przygotować krótki wstęp.

A po filmie wymieniamy wrażenia. Czasem jest tego dość mało, tylko westchnienia „ach, jakie to piękne! jakie wzruszające! jakie...”; ale czasem udaje się podyskutować, ustosunkować się do przedstawionych w filmie problemów, zwrócić uwagę na jakiś znaczący szczegół, albo po prostu uzasadnić, co i dlaczego się podobało (albo nie podobało).

A ponieważ co jakiś czas zastanawiam się, „o czym by tu napisać do bloga”, a zdarzyło mi się coś obejrzeć, a potem w dyskusji myśli się wyklarowały – oto myśl „napiszę o tym filmie”. A zaraz potem druga myśl, jeżeli któraś siostra mówiła coś ciekawego: „napisz do bloga o tym filmie”; bo w tym wypadku na normalną reakcję „ale ja nie wiem co” mogę odpowiedzieć „napisz to, o czym mówiłaś!”.
Magda