Zakończył się rok wiary... to nie znaczy, oczywiście, że możemy przestać wierzyć - wręcz przeciwnie!
Dzięki temu,
że cały czas powtarzały się rozmaite rozważania o wierze, zrozumiałam lepiej
jej dwa elementy: wiara - jako
przyjęcie prawdy objawionej i wiara - jako relacja do Boga, który się objawia.
Przyjmujemy
wiarę - poznanie prawdy - kiedy poznajemy, uczymy się, zastanawiamy.
Przyjmujemy
wiarę - relację, kiedy staramy się o to, by Bogu zaufać.
Więc właśnie
wtedy, kiedy jest trudno, mam okazję, by uczyć się zaufania do Boga. I właśnie
w roku wiary miałam różne okazje do dobrego przeżywania trudności; dobrego -
czyli z Bogiem.
Na przykład:
- straciłam
pracę i nie mogłam znaleźć innej
- chorowałam
i czułam się słabo
- miałam
operację - niezbyt poważną, ale z całościowym znieczuleniem
- przeprowadziłam
się do innej wspólnoty, w innym mieście i kraju
- z czego
wynikają nowe relacje z siostrami, nowe zajęcia; a także utrata tych, do
których jakoś się już przyzwyczaiłam
- zmiana
planów życiowych
- prowadzenie
rekolekcji o życiu zakonnym...
To wszystko
- właśnie dlatego, że trudne - było okazją do ćwiczenia się w wierze.
Magda