W niedzielę 30 listopada zaczął się nowy rok liturgiczny. Jak co roku zaczynamy go Adwentem, czasem radosnego oczekiwania na świętowanie Bożego Narodzenia: pamiątki narodzenia Syna Bożego w ludzkim ciele.
Liturgia nawołuje nas do radosnego czuwania i podjęcia przygotowań.

Przygotowań do czego? Na co?
NA PRZYJŚCIE PANA.

W związku z tym postanowiłam podzielić się z Wami rozważaniami adwentowymi naszej założycielki, Matki Luigii Tincani. Dla mnie są one skarbem mądrości ludzkiej i nadprzyrodzonej.
Na początek tekst o tym, że istotą chrześcijaństwa jest otwarcie na Boga, który przychodzi ze swoją łaską.

Chrześcijaństwo nie jest zespołem praktyk zewnętrznych, nie jest także prawem moralnym, realizowanym bardziej lub mniej doskonale w czynach zewnętrznych i w woli, nie jest też tylko wewnętrzną zgodą inteligencji, woli, przylgnięciem całej naszej istoty do wiecznej Prawdy. Jest czymś więcej, czymś czego nasza wolność sama z siebie nie potrafi zdobyć; życie chrześcijańskie jest nie tylko naszym wędrowaniem do Boga, ale jest Jego przyjściem do nas i w nas, “jest duchowym zstąpieniem i mistycznym narodzeniem się Jego we wnętrzu i głębi istnienia”, “jest wewnętrznym odnowieniem podobnym do nowego stworzenia, nadprzyrodzonym wyniesieniem człowieka siłą przekształcającej łaski, prawdziwym i własnym uczestnictwem w samej naturze Boga, cnotą którego stajemy się sprawiedliwi i uświęceni, stajemy się świątynią Ducha Świętego, królewskim kapłaństwem, ludem wybranym. Te słowa wyrażają autentyczną naukę wiary i dlatego też rzeczywistą głębię, którą pomniejszać byłoby grzechem. Jest to wielkość, która nas przeraża, ale która jest nam nakazana jako obowiązek”. “Najwyższy nasz obowiązek polega na duchowym posiadaniu Boga” . Nie powinniśmy się bać, ponieważ ta zdobycz jest dostępna także dla naszej słabości, bo Jezus jest hojny i dobry. Możemy i powinnyśmy tylko otworzyć na Niego spojrzenie i serce, a On przyjdzie.
On przychodzi do każdego, kto wzywa go z czystym sercem i z dobrą wolą, przychodzi jako przebaczenie, jako światło, jako uścisk miłości. Przychodzi, aby nas odnowić, aby przemienić nas w siebie; przychodzi, aby żyć w nas.
Trzeba się nauczyć, aby tak rozumieć i realizować życie chrześcijańskie: jako - z naszej strony - serdeczne i radosne oczekiwanie; jako - z Jego strony - hojne i boskie nadejście
.


Bóg przychodzi, aby żyć w nas i przemieniać nasze życie. On już jest w naszym życiu. I być chce w każdym momencie, coraz pełniej. Otwórzmy Mu drzwi!
Z modlitwą
Sabina