Pewnie już o tym wiecie; ale ja muszę o tym napisać.
Dziś rano, na przystanku, zobaczyłam tę wiadomość w kiosku.
Wiem, że nie należy płakać na mrozie, zwłaszcza gdy jest minus 18, ale nie mogłam nic na to poradzić.
Pisała w wierszu "Wywiad z Atropos""
"A gdyby ktoś silniejszy chciał pozbyć się Pani
i spróbował odesłać na emeryturę?
Nie zrozumiałam. Wyrażaj się jaśniej.
Spytam inaczej: ma Pani Zwierzchnika?
...Proszę o jakieś następne pytanie.
Nie mam już innych.
W takim razie żegnam.
A ściślej rzecz ujmując...
Wiem, wiem. Do widzenia."
Obie wiedziały, że nie ma sensu mówić "żegnaj" - teraz nastąpiło ponowne spotkanie. Pogrzeb - zgodnie z jej wolą - będzie świecki. No to jest dodatkowy powód, żeby się za nią pomodlić.
Magda