Dostałyśmy wiadomość z Rzymu, że nasza oficjalna strona internetowa wreszcie ukazała się światu (po gruntownym remoncie). Na razie jest tylko po włosku, ale to już coś. Zapraszamy do czytania:
http://www.missionariedellascuola.it/index.php
redakcja
http://www.missionariedellascuola.it/index.php
redakcja
Wczoraj były urodziny naszej założycielki, Luigii Tincani. Gdyby żyła w naszej epoce, epoce Internetu, to z pewnością od naszej wspólnoty dostałaby w tym roku taką kartkę z życzeniami urodzinowymi.
To co, odlatujemy maszyną czasu na przyjęcie urodzinowe? Może do Wenecji, albo na średniowieczny zamek? :)
Misjonarki Szkoły z Krakowa
To co, odlatujemy maszyną czasu na przyjęcie urodzinowe? Może do Wenecji, albo na średniowieczny zamek? :)
Misjonarki Szkoły z Krakowa
Typowe pytanie stawiane dzieciom, ale nauczycielom też. Przynajmniej mnie.
W szkole bywa różnie.
Czasem dobrze: kiedy na lekcji każdy zajmuje się tym, czym powinien, przeważająca większość jest skupiona, pamięta przerabiany wcześniej materiał, jeden pomaga drugiemu, a na przerwach widać roześmiane chłopców i dziewczynek grających z zapałem w gumę albo w szachy. Wtedy czuję, że żyję .
Bywają też dni, kiedy czuję, że wewnętrznie dochodzę do wrzenia, bo słyszę: Proszę Pani, on mi zabrał...; Proszę pani, ona jest głupia! Proszę Pani, ale tego nigdy nie było!; To zadanie jest głupie i nie będę go robić! itp., itd.
I wtedy ręce mi opadają...
Ostatnio w takiej sytuacji mocno przemówiło do mnie pewne zdanie z naszych konstytucji, zdanie na temat konieczności gorącej modlitwy za uczniów. Wtedy doszłam do wniosku, że im bardziej moje ręce są zagrożone opadaniem, tym bardziej muszę je wyciągać do Pana, choćby je trzeba było kamieniami podpierać, jak Mojżeszowi podczas bitwy z Amalekitami (zob. Wj 17).
Was też proszę o modlitwę, bym w tym co robię i gdzie jestem, była drogą, po której PAN przychodzi.
Sabina
W szkole bywa różnie.
Czasem dobrze: kiedy na lekcji każdy zajmuje się tym, czym powinien, przeważająca większość jest skupiona, pamięta przerabiany wcześniej materiał, jeden pomaga drugiemu, a na przerwach widać roześmiane chłopców i dziewczynek grających z zapałem w gumę albo w szachy. Wtedy czuję, że żyję .
Bywają też dni, kiedy czuję, że wewnętrznie dochodzę do wrzenia, bo słyszę: Proszę Pani, on mi zabrał...; Proszę pani, ona jest głupia! Proszę Pani, ale tego nigdy nie było!; To zadanie jest głupie i nie będę go robić! itp., itd.
I wtedy ręce mi opadają...
Ostatnio w takiej sytuacji mocno przemówiło do mnie pewne zdanie z naszych konstytucji, zdanie na temat konieczności gorącej modlitwy za uczniów. Wtedy doszłam do wniosku, że im bardziej moje ręce są zagrożone opadaniem, tym bardziej muszę je wyciągać do Pana, choćby je trzeba było kamieniami podpierać, jak Mojżeszowi podczas bitwy z Amalekitami (zob. Wj 17).
Was też proszę o modlitwę, bym w tym co robię i gdzie jestem, była drogą, po której PAN przychodzi.
Sabina
Ale to nie będzie o św. Franciszku!)
Jakieś 1000 lat wcześniej żył Tertulian, chrześcijanin z północnej Afryki, piszący po łacinie.
Rozważając wartość modlitwy podaje przykłady ze Starego i z Nowego Testamentu, przypomina, że także Chrystus się modlił... ale potem „wciąga” do modlitwy także świat zwierzęcy: „modlą się stada i dzikie zwierzęta zginając swoje kolana. Wszystko, co wychodzi ze stajni i wypełza z nor, nie podnosi bezużytecznie swoich paszcz ku niebu, lecz modli się wydając dźwięki sobie właściwe.
Nawet i ptaki powstające ze snu wznoszą się ku niebu i rozkładając na krzyż skrzydła zamiast rąk, mówią coś, co wydaje się modlitwą".
Kiedy rano idziemy do kaplicy, słyszymy ćwierkania budzących się ptaków... może i one modlą się z nami?
Magda
(tekst wzięty ze strony http://www.brewiarz.katolik.pl/iii_10/1103/godzczyt.php3)
Jakieś 1000 lat wcześniej żył Tertulian, chrześcijanin z północnej Afryki, piszący po łacinie.
Rozważając wartość modlitwy podaje przykłady ze Starego i z Nowego Testamentu, przypomina, że także Chrystus się modlił... ale potem „wciąga” do modlitwy także świat zwierzęcy: „modlą się stada i dzikie zwierzęta zginając swoje kolana. Wszystko, co wychodzi ze stajni i wypełza z nor, nie podnosi bezużytecznie swoich paszcz ku niebu, lecz modli się wydając dźwięki sobie właściwe.
Nawet i ptaki powstające ze snu wznoszą się ku niebu i rozkładając na krzyż skrzydła zamiast rąk, mówią coś, co wydaje się modlitwą".
Kiedy rano idziemy do kaplicy, słyszymy ćwierkania budzących się ptaków... może i one modlą się z nami?
Magda
(tekst wzięty ze strony http://www.brewiarz.katolik.pl/iii_10/1103/godzczyt.php3)
O Trójco odwieczna,
szaleńcze miłości,
Jakiż masz pożytek z naszego zbawienia?
Żaden,
bo Ty nas nie potrzebujesz,
Ty, który jesteś naszym Bogiem.
Dla kogo więc wynika pożytek?
Tylko dla człowieka
(Modlitwa 20, trad. MS)
szaleńcze miłości,
Jakiż masz pożytek z naszego zbawienia?
Żaden,
bo Ty nas nie potrzebujesz,
Ty, który jesteś naszym Bogiem.
Dla kogo więc wynika pożytek?
Tylko dla człowieka
(Modlitwa 20, trad. MS)
Subskrybuj:
Posty (Atom)